trl bikelog
Wtorek, 27 września 2016
Charakterystyczne skrzyżowanie leśnych dróg w okolicy Leboszowic to miejsce często mijane przeze mnie podczas tegorocznych przejażdżek. "Ruskie mostki", bo tak ponoć się ono zwie, nie wyróżniają się jednak niczym szczególnym. Skąd więc nazwa i jakaż historia się za tym kryje?
Widoczna na powyższym zdjęciu tablica informacyjna rzuca na tę kwestię trochę światła. Otóż w roku 1968 było to miejsce koncentracji wojsk Układu Warszawskiego przygotowujących się do inwazji na Czechosłowację w ramach operacji "Dunaj". Ot taka ciekawostka z mniej chwalebnej karty naszej historii.
Środa, 20 lipca 2016
Czy już wspominałem, że najbardziej lubię na przejażdżki wybierać się wieczorem, tak by po lesie zasuwać w zapadających ciemnościach? Pewnie tak... W takim razie wstawię tylko widoczek ilustrujący kolejne wieczorno-nocne pedałowanie. Nic godnego większej uwagi, ot co by zaznaczyć że jakieś kilometry wpadają, mimo pozornego braku nowych postów.
Czwartek, 23 czerwca 2016
Koniec poprzedniego sezonu rowerowego wyznaczył mi kres żywota użytkowanej do tej pory ramy. Dalsze reanimowanie trupa zdawało się być mocno pozbawione sensu, trzeba było poszukać zastępstwa. Co okazało się nie takie proste, biorąc pod uwagę moje jakże wysokie wymagania (koła 26 cali tak nie modne...). Do tego kwestia produkowanych rozmiarów, absurdalnego wymiarowania geometrii i tym podobne atrakcje. Można się lekko zirytować.
W rezultacie od tego roku ujeżdżać będę tytułowy produkt firmy Accent. Zobaczymy jak się sprawdzi, na razie zapowiada się całkiem nieźle. Chociaż zmusił mnie na dzień dobry do skorzystania z usług lokalnego serwisu- nabicie misek sterów (swoją drogą też Accenta) okazało się być niewykonalne bez użycia praski. Serio, serwisant też się zdziwił. Ale mniejsza z tym. Wypadałoby pewnie zilustrować ten wpis aktualnym zdjęciem roweru (i może uzupełnić bikestatsowy profil...), ale to jak wymienię parę elementów (od dawna proszących się o przejście w stan spoczynku) na bardziej kolorystycznie spójne z całością. Na razie natomiast fotografia zapożyczona od producenta (aczkolwiek nie do końca dobrze oddająca kolorystykę- jasny szary to w rzeczywistości znacznie ciemniejszy grafit), chyba się nie obrazi.
Wtorek, 21 czerwca 2016
W maju tego roku firma Google wysłała kolejną ze swoich usług na przymusową emeryturę. Nie pierwszy to taki przypadek i zapewne nie ostatni, cóż- bywa. Tym razem padło na popularny serwis hostujący zdjęcia, wymieniony w tytule tego wpisu. Taka akcja "zachęcająca" do migracji na nową usługę- Google Photos.
Ale co to ma wspólnego z tym blogiem? Już wyjaśniam. Otóż do tej pory wszystkie fotografie ilustrujące wpisy hostowane były właśnie poprzez Picasa Web Albums. Tam też prowadziły linki ze zdjęć, umożliwiając m.in. uzyskanie informacji o miejscu wykonania danej fotografii. Od tej pory, z konieczności, zdjęcia będą udostępniane poprzez Google Photos. Tak jak ten niezbyt ciekawy widoczek ilustrujący dzisiejszą wycieczkę, wstawiony by mieć pretekst do ponarzekania.
Sobota, 18 czerwca 2016
Jakkolwiek absurdalnie by to nie wyglądało- tak, to pierwsze pedałowanie w tym roku. Cóż, na rekordowy dystans sumaryczny raczej się nie zanosi, ale co jeszcze zdążę pojeździć to moje. Na początek natomiast krótka, wieczorna przejażdżka w miłym towarzystwie.
Wtorek, 21 lipca 2015
Takie tam kilometry pod wieczór, zahaczając np. o Kotlarnię (stąd zdjęcie).
Piątek, 26 czerwca 2015
Czerwiec miesiącem wstrzemięźliwości fotograficznej. Tak jakoś wyszło. Niemniej jednak dziś wpis ilustrowany. Królik- kolejny kamień rudzkich lasów. Próżno szukać na nim jakichś dodatkowych informacji, ale biorąc pod uwagę inne "zwierzęce głazy" można domniemywać, że znowu chodzi o jakieś polowanie. Albo i nie, któż to wie...
Poniedziałek, 1 czerwca 2015
Trochę kilometrów w mżawce, trochę w zacinającym deszczu. Ot nagroda za zignorowanie wskazań radarów pogodowych. Tak- nagroda, bo przy takiej temperaturze jazda w deszczu to przyjemność. Przynajmniej dla mnie. Warunki takie najwyraźniej wpływają także pozytywnie na prędkość średnią wyjazdu. Albo to zwyczajnie dobór trasy... Na koniec oczywiście tradycyjny smętny widoczek ilustrujący wpis o niczym- tym razem, dla odmiany, lekko wyretuszowany.
Niedziela, 31 maja 2015
Taki przewrotny tytuł wpisu zasugerowała towarzyszka dzisiejszej wycieczki. Bo właśnie- miesiąc udało się zakończyć miłą przejażdżką we dwoje. Większość trasy po lesie, częściowo pod baczną obserwacją z góry.
Dodatkowa atrakcja- spotkanie z padalcem. Wcześniej był jeszcze lis, ale nie sprawiał wrażenia zainteresowanego pozowaniem. Stąd tylko zdjęcie wspomnianego gada.
Piątek, 29 maja 2015
Leniwe wieczorne kręcenie się po lesie. Kilka okazów okolicznej fauny, trochę błota. Relaks.