Początek przejażdżki to opuszczenie Gliwic poprzez Bojków i jazda w kierunku Przyszowic. Tam chwilowy zjazd z głównej drogi by zobaczyć i sfotografować pałac z XIX wieku. Budynek wzniesiony w latach 1890–1895 dla rodziny von Raczek, obecnie mieści Urząd Stanu Cywilnego.
Następnie udałem się w stronę Chudowa. Celem był znany pewnie wszystkim okolicznym rowerzystom zamek, a raczej jego ruiny . Powstał on prawdopodobnie w latach 30-tych XVI wieku z inicjatywy Jana Gierałtowskiego, na miejscu wcześniejszego drewnianego obiektu. W kolejnych latach zamek miał różne szczęście do właścicieli. Podczas władania rodziny Foglarów (1706-1767) budynek był ponoć jedną z ważniejszych rezydencji Górnego Śląska. Aleksander von Bally, który posiadł te włościa w 1837 roku za to dokonał licznych przebudów, nie przejmując się stylem w jakim powstał zamek, ulegając za to legendzie jakoby była to stara siedziba templariuszy. Zamek "wykończyła" natomiast rodzina Schaffgotschów, która po pożarze w 1875 nie wyremontowała obiektu. Za to częściowo rozebrała zamek przekształcając go w modną wtedy romantyczną ruinę. I w takim stanie pozostał do lat 90-tych XX wieku. Od 1995 roku zamkiem zajmuje się fundacja, która w 2004 roku zakończyła odbudowę wieży, gdzie znajduje się obecnie muzeum.
Obok zamku zobaczyć można głaz narzutowy znaleziony w okolicach Taciszowa podczas budowy autostrady A4. Jak głosi tablica informacyjna przytransportowany został przez plejstoceński lądolód z terenów dzisiejszej Szwecji. Waga: 18,4t.
W pobliżu ruin znajduje się także "Oberża pod Świętym Jerzym". Została ona wybudowana w miejscu, gdzie kiedyś stał budynek zamkowego browaru i karczmy. Z usług przybytku nie skorzystałem, więc na temat menu się nie wypowiem.
Ostatni sfotografowany podczas dzisiejszej wycieczki obiekt to znajdujący się niedaleko zamku spichlerz z XVIII wieku.
Po zrobieniu zdjęć nie pozostało nic innego jak powrót do Gliwic.