trl bikelog logo trl bikelog

15/2014

Wtorek, 1 kwietnia 2014

Kolejna leniwa przejażdżka leśnymi ścieżkami.

14/2014

Niedziela, 30 marca 2014

Niedzielna przejażdżka, niewyróżniająca się zupełnie niczym szczególnym- nudna jak poniższa ilustracja.

Ławka zakochanych

Piątek, 14 marca 2014

Lasy koło Rud Raciborskich to chyba mój ulubiony teren rowerowych wycieczek, więc nic dziwnego że dzisiaj znowu w tej okolicy się kręciłem. Po raz n-ty przejeżdżając obok tytułowego miejsca, tym razem nie darowałem- kolejny kamień trafia na blog.

Jest to chyba najbardziej znany z okolicznych głazów i nic w tym dziwnego- w końcu znajduje się przy jednym z głównych leśnych traktów. Niestety historia tego miejsca jest mi nieznana.

9/2014

Poniedziałek, 10 marca 2014

Całkiem niezła pogoda skutecznie zachęca do pedałowania. Tym razem przejażdżka bez nieboszczyków w tle.

Leśne świadectwa zbrodni

Niedziela, 2 marca 2014

Niedzielna wycieczka kontynuująca temat sprzed tygodnia. W rachowickim lesie, przez który dzisiaj kolejny raz przejeżdżałem, znaleźć można niejedno miejsce upamiętniające koniec czyjegoś żywota. W poprzednią niedzielę wpis traktował o myśliwym Maksie Mendlu, w archiwum bloga znaleźć można też notkę o Juliuszu Rogerze, a tym razem będzie o prawdopodobnie najbardziej współczesnym nam przypadku. Otóż przy leśnej trasie łączącej Łany Wielkie z Rachowicami znajduje się głaz upamiętniający tragiczną śmierć Marka Szlenzaka, z zawodu taksówkarza, a z zamiłowania myśliwego.

Został on zamordowany, najprawdopodobniej z własnej broni, w sylwestra roku 1989. Sprawców nie odnaleziono, a koledzy zmarłego z koła łowieckiego postawili w miejscu tragedii pamiątkowy głaz. Stąd też widoczne na tabliczce zawołanie: "Darz bór".

Pechowy taksówkarz to jednak nie jedyny bohater dzisiejszego wpisu. Podczas rowerowego wypadu zahaczyłem także o las wokół wsi Tworóg Mały. Tam zaś odnaleźć można kolejne świadectwo zbrodni- pośród drzew stoi samotny nagrobek z inskrypcją "Edita Faber 11.2.1939 - 26.8.1956".

Jest to miejsce kolejnego morderstwa, tym razem młodej mieszkanki niedalekiej wsi. Także i w tym przypadku sprawcy nie wykryto. Na przekór wyrytym datom, pamiątkowa płyta jest stosunkowo nowa. Z tego co wiem jeszcze kilka lat temu stał w tym miejscu tylko niepozorny krzyż.

7/2014

Piątek, 28 lutego 2014

Kilka kilometrów przez pola i lasy. W celach ilustracyjnych- widoczek z kaczkami (może nawet długodystansowymi, kto wie...).

Max Mendel

Niedziela, 23 lutego 2014

Dzisiaj kolejny krótki rowerowy wypad do rachowickiego lasu. Znaleźć tam można niejedno intrygujące świadectwo dawnych zdarzeń, między innymi ukryty w głębi lasu stary krzyż. Obecnie co prawda dobrze widoczny z niedalekiej ścieżki, niemniej w miesiącach wiosenno-letnich zapewne łatwy do przeoczenia.

Mocno zatarta inskrypcja głosi: "Max Mendel - 27.11.1932". Tylko tyle, niczego więcej z oględzin pomnika się nie dowiemy. Szczęśliwie na stronie gliwickiego stowarzyszenia Nepomuk znaleźć można krótki artykuł, rzucający trochę światła na historię skrywaną przez zaniedbany krzyż. Otóż Max Mendel był leśniczym zamordowanym w tym miejscu, prawdopodobnie przez kłusowników. Stało się to, jak nietrudno się domyślić, 27 listopada 1932 roku. Książe Wiktor III August von Ratibor, któremu służył zmarły, ufundował stojący do tej pory krzyż. Razem z Mendlem zginął jego pies, ten się jednak żadnego upamiętnienia nie doczekał.

4/2014

Czwartek, 20 lutego 2014

Krótka przejażdżka po polach i lasach, nic specjalnego. Tak jak i ilustrujące wpis zdjęcie, ot widoczek.

Spichlerz w Łabędach

Środa, 8 stycznia 2014

Przejażdżka jeszcze krótsza niż poprzednio. Pogoda niby nie najgorsza, ale przenikliwy wiatr potrafił skutecznie poirytować. Trasa wiodła przez gliwicką dzielnicę Łabędy, gdzie znaleźć można m.in. pozostałość zabudowań pałacowych rodziny von Welczek- stary spichlerz widoczny na poniższym zdjęciu.

Reszta budynków, w tym główna siedziba rodu, niestety nie doczekała naszych czasów. Pałac był po wojnie wykorzystywany kilka lat przez PGR, potem stał opuszczony, a w końcu w latach sześćdziesiątych został zniszczony. Cóż, niewiele zostało i nie wygląda to najlepiej.

1/2014

Niedziela, 5 stycznia 2014

Na dobry początek roku... wymiana dętki w terenie. I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie to, iż na tym etapie przejażdżki znaczną część roweru stanowiło błoto.